top of page
ryan-shumway--n5F3fH0lIY-unsplash.jpg
Zdjęcie autoraRuth Mercy

Miłosierdzie na górze


Nie wiem, jak długo leżałem nieprzytomny na górze. Kiedy się otrząsnąłem, pierwszą rzeczą, jaką pamiętam, był kontrast głębokiej czerwonej krwi na połyskującym białym śniegu. „Zwierzę musiało zdechnąć” – pomyślałem. „Ciekawe, gdzie to jest? Kiedy mój mózg powoli wyłaniał się z mgły, dotarło do mnie, że to moja krew wypływająca z ogromnej rany na mojej głowie. 'Co mi się stało?!' Moje następne wspomnienie to dźwięk obrotowych ostrzy helikopterów przecinających powietrze nad głowami. Wtedy zdałem sobie sprawę, że szukają… mnie.


W grudniu pojechaliśmy do Los Angeles, aby pracować w zakładach karnych i pomagać bezdomnym w Skid Row. Miejsce, w którym się zatrzymaliśmy było otoczone pięknymi górami San Gabriel i w wigilijny poranek zdecydowałem się wybrać na pieszą wycieczkę. Wstałem o 5:30, zasznurowałem buty, chwyciłem plecak i wyszedłem. Planowałem wrócić przed południem, aby z rodziną obejrzeć mecz Cowboys. Poza tym moja mama robiła ciasteczka i okienko, w którym można było ukraść ciasto na ciasteczka, było krótkie.


Przejechałem rowerem 3 mile i zablokowałem go na początku szlaku. Słońce właśnie zaczynało wschodzić nad odległym grzbietem, przeganiając gwiazdy i rozpryskując różowe niebo. To był spektakularny dzień i już po pierwszej godzinie zostałem w koszulce. Wypełniłem płuca odurzającym aromatem sosny, gdy szlak wiódł przez bogaty las i przez dwa strumienie. Cenię sobie bycie sam na sam z Bogiem. Kiedy wędruję lub biegam, modlę się za wielu ludzi, których spotykam, którzy cierpią w więzieniach na całym świecie. Modlę się tam za ciebie, przyjacielu, i proszę Boga, aby zesłał ci łaski.


Uwielbiam słuchać ciszy. Mówi mi to o wielu rzeczach. Innym razem lubię muzykę, gdy odpowiednia piosenka stanowi ścieżkę dźwiękową do tego wspaniałego „filmu”, który odtwarza się wokół mnie. Kiedy dochodzę do dobrej celtyckiej piosenki, to ja… żeńska Braveheart, biegająca po szczytach… no wiesz… w mojej głowie.


Gdy dotarłem wyżej, śnieg zaczął pokrywać drzewa, dodając porankowi szczególnej magii. Ponadto pewna wiewiórka mogła stanąć twarzą w twarz z śnieżką. Biedny frajer. Potem nastąpiło ostatnie podejście. Ach. Szczyt! Delektowałem się tą chwilą i chłonąłem wszystko. Majestatyczny widok 360 stopni! Otoczony tak wielką chwałą, wydawało się, że sam wiatr krzyczał : „Bóg jest tak blisko”.

Połknąłem batonik proteinowy i zacząłem schodzić w dół. Doszedłem do miejsca, gdzie zrobiło się bardzo ślisko. Wyjmując laski, zacząłem naprawdę skupiać się i stawać na nogach. To, mój brat lub siostra, jest moim ostatnim wspomnieniem, zanim poślizgnąłem się na lodzie i w wyniku upadku straciłem przytomność.





Obudziłem się nie mając pojęcia co się stało. Moja noga została wciśnięta w martwe drzewo, co powstrzymało mój upadek, ale zmiażdżyło moje ciało. Turysta, który szedł z tyłu, powiedział mi, że spadłem z wysokości ponad 200 stóp, i wezwał pomoc.

Moją pierwszą myślą było to, że nie ma mowy, żebym potrzebował helikoptera! Ale kiedy zobaczyłem całą krew, zdałem sobie sprawę, że jestem poważnie ranny i w bardzo złej sytuacji. Poruszyłem się trochę i rozdzierający ból przeszył moje ciało, szczególnie szyję.


Chodzenie ze złamaną szyją.


Helikopterom zajęło dwie godziny znalezienie mnie i kolejne dwie, zanim zbliżyli się do mnie ze względu na silny wiatr wstępujący. Ratownik wojskowy odepchnął się i stanął po mojej stronie. „ Przykro mi to mówić, kochanie, ale helikopter nie może tutaj zrzucić kabla. Musimy udać się w inne miejsce, aby się ewakuować” – powiedział.


Po prostu błagałam Boga: „Proszę, zmiłuj się nade mną, Jezu. Pomóż mi." Bracie, On spotkał mnie w tej chwili. Mimo piekącego bólu wstałam. Trzymając się za szyję, przeszedłem przez górę do miejsca akcji ratunkowej. To było wyczerpujące. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem, ale miałem złamany kark.


Dotarliśmy na polanę i ratownik przytrzymał mnie, gdy lina podnosiła nas z góry. Wiatr zerwał kapelusz, który służył mi za bandaż, a przecięta skóra rozerwała się, odsłaniając moją czaszkę. Pamiętam, że jako córka Najwyższego pamiętam, że gdy wznosiliśmy się nad szczytami, pomyślałam: „ wyjdzie z tego coś znaczącego”.


W końcu ekipa helikoptera wciągnęła nas do środka. Szeryf zadzwonił do mojego ojca i przekazał mu druzgocącą wiadomość. Świadomość żalu i szoku, jakie dotknęły moją rodzinę, zabiła mnie. Bolało bardziej niż ból fizyczny.


Przewieźli mnie do ośrodka urazowego najbliższego szpitala. Rozcięcie na głowie wymagało założenia 40 szwów i zszywek. Wygryzłem sobie dziurę w wardze i miałem rany na całej twarzy i ustach. W moich włosach było tyle krwi, że stały się czerwone i zmywanie trwało kilka dni.





Myślałam, że najgorsze jest przebijanie tych wszystkich szwów. Wmawiałam sobie, że ból szyi jest po prostu skutkiem urazu kręgosłupa szyjnego. „Nadal będę w domu na Boże Narodzenie i wszystko będzie dobrze”. Ale wtedy wszedł lekarz po przeczytaniu rezonansu magnetycznego i uderzył mnie niszczycielską rzeczywistością. Ostro powiedział pielęgniarkom, żeby przestały mnie przenosić. Mam złamane trzy kręgi w szyi. Jeśli wykonam niewłaściwy ruch w określony sposób, mogę zostać sparaliżowany. Te słowa zakręciły mi się w głowie, a potem wylądowały w sercu, jakby w zwolnionym tempie. ' Złamana... szyja... Co?! Nie ma mowy. Musieliście mieć złego pacjenta ! Jedna chwila, jeden zły krok i cała moja rzeczywistość się zmieniła.


Choć ta sytuacja wydawała się ponura, trzymałam się rzeczywistości, że Bóg jest DOBRYM Ojcem. Pokazał mi strategię poradzenia sobie z tą tragedią. Dałby mi plan na mój ból.


Operacja konieczna do naprawy kręgosłupa byłaby obarczona wysokim ryzykiem i skomplikowana. To był straszny moment, kiedy neurochirurg wyjaśnił, że wejdzie mi przez przód szyi, odsunie struny głosowe, a w złamane kręgi wprowadzi śruby i płytkę.


Leżałam na OIOM-ie z silnym bólem. Nie mogłem się ruszyć ani jeść przez 6 dni i byłem bardzo wdzięczny, kiedy pozwolili mi napić się lodu. Kiedy przyszli, żeby zabrać mnie na operację, pisałem liścik do rodziny: „Kocham cię. Bardzo mi przykro”, myśląc : „To może być ostatni SMS, jaki wysyłam”. To był uroczysty moment.




Kilka godzin później, kiedy wyszedłem z sali operacyjnej, moja rodzina powiedziała mi, że uśmiechnąłem się i stworzyłem serce rękami. „ Czy poszło dobrze ?” wymamrotałem. Powiedzieli, że chirurg był zachwycony, że najnowocześniejsza operacja, pierwsza tego typu, jaką przeprowadził, przebiegła bezbłędnie.


Kilka dni później pielęgniarka pomogła mi postawić pierwsze kroki. Uświadomiłem sobie, że również naderwałem więzadła w nodze, ale ten ból został przyćmiony przez głęboką radość, że udało mi się. Poczułem swoje nogi. Nie byłem sparaliżowany. Byłam żywa!

Rozwiązania nie do zniesienia


To była jedna wielka myśl, która ciągle uderzała mnie w perspektywę: ŻYŁAM! Przełożona pielęgniarek była naprawdę słodka. Wcześniej przebywała w więzieniu przez 6 lat i naprawdę się porozumieliśmy. Powiedziała mi, że kilka dni po moim wypadku w pobliżu tego samego niebezpiecznego obszaru zginęli tragicznie inni ludzie. Choć moja sytuacja była okropna... mogłam umrzeć. Nie ma dnia, żebym nie lubił brać głębokiego oddechu przez nos. Przed operacją nie mogłem, ponieważ szok spowodował zablokowanie kanału nosowego. Niesamowite, jak „zwykłe” rzeczy mogą stać się mega-błogosławieństwami, gdy zmienimy naszą perspektywę.


Kiedy mój brat przyszedł mnie odwiedzić, powiedział mi, że pisał do wielu z was o tym, co się stało. Powiedział, że otrzymał fale miłości i modlitwy i że niektórzy z was nawet pościli za mnie. Po prostu doprowadziło mnie to do łez. Jesteście naprawdę wyjątkowi i bardzo wam dziękuję. Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiłeś.


NBC Nightly News nazwało moje przetrwanie „cudem w górach”. Nazywam to Miłosierdziem . Miłosierdzie w tej chwili. Miłosierdzie na tej Górze. Pośród tego absolutnego koszmaru Bóg mnie tam spotkał i przyprowadził na swoje miejsce.

Na ortezie szyi wziąłem ostry długopis i napisałem „Jana 14”. Jezus mówi, że przyjdzie do NAS i uczyni Z nami „dom” (w.23). Bracie, właśnie tam poszedłem. „Miejsce” podczas burzliwej podróży helikopterem, przerażającego pobytu w szpitalu, strasznych wieści od lekarza, intensywnego bólu, złamania kręgosłupa… w tym miejscu, moim miejscu, twoim miejscu, możemy znaleźć Jego miejsce. To jest prawdziwe.

Potrafi zamienić nasze najgorsze chwile w katalizator, z którego rodzi się głębszy wymiar życia.

Mówię ci tylko, co mam, mój drogi przyjacielu, i co ty możesz mieć, ponieważ On kocha nas tak samo. Przez całe życie pracowałem nad budowaniem tego wewnętrznego miejsca poprzez społeczność i komunikację z Ojcem i Synem. Angażuję moje serce, aby poznać Jego serce i uzyskać dostęp do Jego rozwiązań dla tego, co nie do zniesienia. W tej tragedii zyskałem jeszcze głębszą strategię odnalezienia Jego miejsca w takich fizycznych mękach.


Leżenie w szpitalu, światło, hałas i ból nie pozwalały spać. Tak więc, gdy patrzyłem, jak deszcz spływa po szybie, czytałem u Jana i pozwalałem, aby te cenne obietnice zastąpiły mój strach. Próba uporządkowania wszystkich rzeczy, które mogłem mieć, chciałbym mieć, a czego nie zrobiłem, kończy się do niczego dobrego i wywołuje złe sny. Zamiast tego zdecydowałem się odpocząć w domu Mojego Ojca i zamknąć to wszystko. Nieważne, jak daleko upadniemy po tym „ jednym złym kroku”, On jest na dole, aby nas złapać (Pwt 33:27).


Mój tata nazywa bliznę na mojej głowie „diademem”, ponieważ cierpienie kształtuje charakter, a charakter jest koroną.103,105 Domyślam się, że ty też możesz mieć bliznę. Zatem, mój drogi wyrzutku, nośmy nasze blizny z honorem. Wykorzystajmy je jako konkretne narzędzia do burzenia starych murów i budowania nowego domu w obecności Ojca. JEDEN dzień jest lepszy niż tysiąc gdziekolwiek indziej (Ps. 84:1-10). Okoliczności mogą decydować o tym, gdzie jesteśmy, ale nigdy nie możemy pozwolić, aby decydowały o tym, kim jesteśmy.


Swoją drogą, jeśli widziałeś nasz ostatni magazyn lub film i zastanawiasz się, czy jestem tą samą dziewczyną, która po rozbiciu nogi ma pręt w nodze, to odpowiedź brzmi „tak”. Powiedzmy, że cieszę się z faktu, że Bóg świadomie wybiera to, co zepsute.


Na jakimkolwiek poziomie uda mi się znowu wyjść na spacer lub pobiegać, będę tam o wschodzie słońca i będę się za ciebie modlić. abyś na każdej górze, na którą trafisz, na zawsze odnalazł Jego miłosierdzie. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy ekipa ratunkowa wciągnęła mnie do helikoptera. Pilot spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a zespół wiwatował: „Mamy ją! Ona tego dokona. Ty też, mój bracie! Ty też!



Powstań aż do upadku


Kiedy dotknie nas tragedia, możemy się pod nią upaść lub wznieść, by jej sprostać. Każdy z nas ma blizny i związaną z nimi historię. Nasz „upadek” jest sprawą osobistą, podobnie jak nasz wzrost. Bóg jest wspaniałym Potterem, który rzeźbi nas, abyśmy sprostali konkretnym wymaganiom naszego upadku i staje po naszej stronie w każdym aspekcie naszego wzlotu. W cierpieniu i porażce istnieją ciągłe możliwości, w których możemy wybrać coś pozytywnego lub negatywnego. Nasza reakcja determinuje NASZ rozwój. Wyobraź sobie budowniczego, który ma wszystkie ciężkie i drogie materiały do budowy mostu. Mógł upaść pod wielkim ciężarem wymagań i smutku konieczności wykonywania tak dużej pracy. Zamiast tego postanawia dostrzec zalety posiadania już materiałów i zaczyna budować.


Buduj swój rozwój, mój bracie. Przeszłaś tak wiele. Nie marnuj swojego cierpienia. Przekaż to Mistrzowi tragedii. Pozwól Mu użyć tego, aby pomóc ci ukształtować głębokie serce. Zamiast ukrywać nasz ból, wykorzystajmy go, aby dotrzeć do kogoś innego. Jak Nazarejczyk, który pokazał swoje blizny, aby dotrzeć do niewiernego Tomasza. Tak wiele można wyciągnąć z cierpienia, jeśli wierzymy, że Bóg spotka nas z odkupieniem. Nasz wzrost może przewyższyć nasz upadek do tego stopnia, że Paweł mógł rzeczywiście powiedzieć: „ Mam upodobanie w słabościach… w katastrofach…” (2 Kor. 12:10). „...Choć upadnę, powstanę…” Micheasz.7:8



Kiedy życie legnie w gruzach, a kawałki porozrzucane, spoglądamy wstecz i zastanawiamy się, co było naprawdę ważne. „Rozpadnięcie się zajęło tylko sekundę. Od czego teraz mam zacząć, znaleźć wszystkie kawałki i odbudować swoje serce?” Ale, mój przyjacielu, niezależnie od tego, co się stało i gdzie jesteś, jeśli cierpisz lub zaszedłeś za daleko, po drugiej stronie blizny czeka prawdziwa nadzieja. Rozwiązanie, a nie symbol, wypowiedzona obietnica pięknej przyszłości, którą można znaleźć tylko wtedy, gdy jesteś... Złamany.





0 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page